sobota, 25 lipca 2009

"Babcia Giga" ma smak domowego wypieku





To jeden z tych dokumentów, w których medium filmowe, warsztat łudzi zupełną ‘przeźroczystością’. Widać babcię Gigę. Ona skupia uwagę, niewiele więcej pozostaje w pamięci. Portret. Nawet jeśli wypływający z rzadka na powierzchnię montaż przypomina, że jest to dwugłos, że babcine opowieści są po części opowieścią Grzegorza, nie mam poczucia manipulacji i, co ważniejsze, nie mam poczucia, że patrzę na kalkulatorski projekt, w który babcia Giga została wciągnięta, żeby przetestować jakiś koncept, zrealizować fajny pomysł. Tutaj film jest dla - albo raczej z powodu - jego bohatera, a nie odwrotnie. Materiał powstawał parę lat przy okazji normalnych, rodzinnych spotkań. I to się czuje, to ma domowy smak. Smak domowego babcinego wypieku.

Sławomir Rumiak, doskonale znany w Japonii, wykładał w ASP w Katowicach, Akademie voor Beeldende Kunst w Enschede oraz w Tokio Institute of Polytechnics.

1 komentarz:

  1. Właśnie obejrzałem w TV "babcię". Wspaniale się oglądało, nawet kilkakrotnie śmiałem się na głos. Piękna osoba:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń