Uważam film za bardzo ciekawą propozycję w dziedzinie prezentacji muzyki jazzowej na ekranie. Zwraca uwagę świeżością ujęcia: w kolejnych sekwencjach prezentowani są indywidualni muzycy, dzięki czemu obserwować możemy ich technikę a także wysiłek, zapamiętanie w grze, skupienie. Rzadko zdarzają się takie "całościowe" portrety muzyków, którzy zwykle, w innych filmach, pojawiają się tylko w zespole, podpatrywani w jakichś ciekawszych z filmowego punktu widzenia momentach. Taka indywidualna obserwacja jest wartością filmu Korczaka. Trudno też nie zwrócić uwagi na sceny, które są przerywnikami między numerami muzycznymi, zwłaszcza te, które ukazują muzyków we wzajemnym kontakcie. Są to bystro podpatrzone sytuacje, pełne ciepła i humoru. Ogląda się je z zaciekawieniem, a rezultatem jest wrażenie pewnej bliskości, potrzebne widzowi w odbiorze filmu. Czarnobiałe zdjęcia tworzą nastrój, podobnie jak wybrane plenery: koncert w lesie lub koncert nad morzem to sekwencje, które pozostają w pamięci.
Film tworzy przemyślaną, dobrze zrytmizowaną obrazowo i pod każdym względem interesującą całość. Nie oceniam poziomu muzycznego, który niewątpliwie zasługuje na szczególną uwagę - Andrzej Kołodyński "KINO".