piątek, 31 lipca 2009

Andrzej Kołodyński, redaktor naczelny magazynu "Kino" o "Drodze"




Uważam film za bardzo ciekawą propozycję w dziedzinie prezentacji muzyki jazzowej na ekranie. Zwraca uwagę świeżością ujęcia: w kolejnych sekwencjach prezentowani są indywidualni muzycy, dzięki czemu obserwować możemy ich technikę a także wysiłek, zapamiętanie w grze, skupienie. Rzadko zdarzają się takie "całościowe" portrety muzyków, którzy zwykle, w innych filmach, pojawiają się tylko w zespole, podpatrywani w jakichś ciekawszych z filmowego punktu widzenia momentach. Taka indywidualna obserwacja jest wartością filmu Korczaka. Trudno też nie zwrócić uwagi na sceny, które są przerywnikami między numerami muzycznymi, zwłaszcza te, które ukazują muzyków we wzajemnym kontakcie. Są to bystro podpatrzone sytuacje, pełne ciepła i humoru. Ogląda się je z zaciekawieniem, a rezultatem jest wrażenie pewnej bliskości, potrzebne widzowi w odbiorze filmu. Czarnobiałe zdjęcia tworzą nastrój, podobnie jak wybrane plenery: koncert w lesie lub koncert nad morzem to sekwencje, które pozostają w pamięci.

Film tworzy przemyślaną, dobrze zrytmizowaną obrazowo i pod każdym względem interesującą całość. Nie oceniam poziomu muzycznego, który niewątpliwie zasługuje na szczególną uwagę - Andrzej Kołodyński "KINO".

środa, 29 lipca 2009

BABCIA GIGA-ntka




Wzruszający film dokumentalny, zrealizowany przez Grzegorza Korczaka, portretuje babcię autora, niezwykle skromną, pełną energii i poczucia humoru kobietę. Wydawałoby się, że to młodość ma bezwarunkowe prawo do optymizmu, pasji życia i miłości, jednak w tym przypadku wiele pytań i zagadnień zostanie przewartościowanych.

Młodość nie zastanawia się nad starością, woli nie słuchać, nie oglądać. Autor odważnie zadaje pytania i ukrytą kamerą rejestruje rozmowy z babcią, choć zdaje sobie sprawę, że nie będzie łatwo. Chce utrwalić babcię taką, jaka jest naprawdę, bez sztuczności i zadęcia, bez litowania i użalania się nad kondycją starszej osoby. To raczej rodzinna kronika, okraszona zaraźliwym, ciepłym i szczerym śmiechem bohaterki. Spragniona wiedzy zadaje wnukowi mnóstwo pytań, na które ten często nie znajduje odpowiedzi. Wciąż ciekawa świata obrazuje nam nie tylko bujne perypetie swojej młodości, ale również recytuje swój najnowszy wiersz, w którym zawiera postulat starości. Obecność wnuka sprawia jej ogromną radość, na powrót staje się młodą, figlarną kobietką wspominającą swoje pierwsze miłosne przygody. Daje również odważne świadectwo swojej wierności - 60 lat samotnego życia jako wdowa.

Proza życia? - ta nie dotknęła bohaterki mimo 93 lat. Co tak naprawdę w życiu się liczy? Z pewnością obecność drugiego człowieka, do którego można się przytulić, czuć bezpiecznie, kiedy można z bliskimi porozmawiać, czuć ich troskę i miłość. Starość wyjątkowo Bogu się nie udała – mawiają niektórzy ludzie. Nie sposób jej uniknąć. Z pokorą można ją jednak przechytrzyć, pielęgnując w sobie szczęśliwe chwile, pogodę ducha i uśmiech.

Film jest nie tylko pięknym hołdem ku czci babci autora, lecz również świadectwem obecności ludzi starszych, żyjących wśród nas, samotnych, bezbronnych i wrażliwych jak dzieci. Na co dzień ich nie zauważamy, ścigamy się z czasem. Ten czas doścignie kiedyś i nas – kto się koło nas wówczas zatrzyma? Oby taki wnuk jak autor.

Beata Marciniak, animatorka kultury, organizatorka przeglądów, festiwali filmowych i koordynatorka edukacji filmowej.

niedziela, 26 lipca 2009

"Droga" rusza w świat

Promocją filmu na zagranicznych festiwalach zajmuje się Agencja Promocji Filmu Krakowskiej Fundacji Filmowej.

Odwiedź stronę Agencji Promocji filmu.

sobota, 25 lipca 2009

"Babcia Giga" ma smak domowego wypieku





To jeden z tych dokumentów, w których medium filmowe, warsztat łudzi zupełną ‘przeźroczystością’. Widać babcię Gigę. Ona skupia uwagę, niewiele więcej pozostaje w pamięci. Portret. Nawet jeśli wypływający z rzadka na powierzchnię montaż przypomina, że jest to dwugłos, że babcine opowieści są po części opowieścią Grzegorza, nie mam poczucia manipulacji i, co ważniejsze, nie mam poczucia, że patrzę na kalkulatorski projekt, w który babcia Giga została wciągnięta, żeby przetestować jakiś koncept, zrealizować fajny pomysł. Tutaj film jest dla - albo raczej z powodu - jego bohatera, a nie odwrotnie. Materiał powstawał parę lat przy okazji normalnych, rodzinnych spotkań. I to się czuje, to ma domowy smak. Smak domowego babcinego wypieku.

Sławomir Rumiak, doskonale znany w Japonii, wykładał w ASP w Katowicach, Akademie voor Beeldende Kunst w Enschede oraz w Tokio Institute of Polytechnics.

wtorek, 21 lipca 2009

Nowe projekty autora "Pamięci”

Przeczyta artykuł „Nowe projekty autora Pamięci w portalu Stopklatka.pl o dwóch najnowszych filmach Grzegorza Korczaka!

sobota, 11 lipca 2009

O muzyce Sao Paulo Underground




Sao Paulo Undergroud mogłoby być pomostem między Chicago a Brazylią, ale DROGA jest ważniejsza niż cel. Stąd, pokonując dystans dzielący Sao Paulo od amerykańskiej metropolii, zamiast sunąć autostradami, wolą przedzierać się przez dżunglę i spalać razem z piaskami pustyni. Tak przynajmniej brzmi ich muzyka.

Historia zespołu rozpoczęła się gdzieś w 2003 roku, kiedy Rob Mazurek, znakomity kornecista pochodzący z Chicago, mieszkający już wówczas od kilkunastu miesięcy w położonym w sercu amazońskiej dżungli Manaus, poznał Mauricio Takarę. Choć mówią zupełnie odmiennymi językami muzycznymi nietrudno było im dojść do porozumienia: w końcu zarówno free-jazz jak i brazylijskie rytmy cechuje ta sama żywiołowość, swoboda i zamiłowanie do improwizacji jako sposobu wyrażania emocji danej chwili. Nawet odległość dzieląca ich miejsca zamieszkania okazała się być bardziej błogosławieństwem niż przekleństwem i luźna współpraca oparta na wymianie plików i krótkich sesji nagraniowych dokonywanych przy okazji wzajemnych wizyt szybko przyniosła efekty w postaci wydanego wiosną 2006 roku albumu „Sauna: Um, Dois, Tres”. Później do zespołu już na stałe dołączyło dwóch bębniarzy: Richard Ribeiro i Guilherme Granado, muzyka uległa zagęszczeniu i w efekcie opublikowany we wrześniu 2008 roku krążek “The Principle Of Intrusive Relationships” to jedna z najciekawszych płyt jazzowych, jakie ukazały się na przestrzeni ostatnich kilku lat.

Niedawno ponownie zawitali do Polski, tym razem już jako doskonale rozpoznawalny zespół, by udowodnić, że ciągle potrafią łamać schematy. Grali zaskakująco melodyjnie i tanecznie, czym o kolejny element wzbogacili swoją oryginalną układankę odmiennych wizji muzyki scalonych w zupełnie naturalny sposób: tropikalnego chaosu rytmów, chicagowskiego jazzu i post-rocka, abstrakcyjnej elektroniki, dubu i muzyki etnicznej. Ta wybuchowa mieszanka eksploduje z pewnością jeszcze nie raz, ale już zawsze będzie kojarzyć się przede wszystkim z koncertami, które zagrali w Polsce na początku 2006 roku.

Mateusz Krawczyk, dziennikarz muzyczny Polskiego Serwisu Jazzowego Daipozon, serwisu Sccreenagers.pl.