czwartek, 3 września 2009

Sylwia Chutnik o filmie "Babcia Giga"

Obserwujemy i słuchamy główną bohaterkę - Babcię Gigę jako typowa krzątającą się „matkę gastronomiczną", która dla swojego wnuka przygotowuje herbatę, zupę. Babcia okazuje się również poetką, erudytką ciekawą świata. A także niezłą rozrabiarą w przeszłości. Jej opowieści o miłościach mogą przyprawić niejedną z nas o rumieniec zawstydzenia. Ubrana w elegancka broszkę z (żywego!) pomarańczowego ptaszka mówi "ja dużo rzeczy wiem".



A pewnie - bo nasze babcie wiedzą cały świat. My to się możemy z Internetem schować. To, co wiedzą 93-letnie panie nie można zgooglować nigdzie. Choć są pewne sprawy uniwersalne - niezależnie od wieku. Jest nią na przykład sposób na wypychanie stanika skarpetkami. Praktykowany niezależnie od rejonu świata i rozwoju operacji plastycznych. Skarpetki upychają króliczki Playboya, szesnastoletnie dziewczyny w gimnazjum i stateczne panie na Sylwestra. Babcia Giga robiła to jeszcze przed wojną.

Ciekawie przedstawia się tu również wnuczek (czyli sam reżyser, nagrywający czasem z ukrytej kamery), obecny tylko w odbiciu w telewizorze lub mruczący coś zza kamery. On tej swojej babci słucha, zachęca do zwierzeń wtrącając "no". I babcia ma do niego zaufanie, słychać to po sposobie mówienia, rodzaju wspomnień, którymi się z nim dzieli. A moment, w którym babcia opuszcza fotel i już do niego nie wraca, to moment, kiedy żegnamy się z naszymi własnymi babciami. Robiącymi najlepsze herbaty i będącymi najbardziej magicznymi istotami.

Sylwia Chutnik, kulturoznawczyni, pisarka, autorka "Kieszonkowego atlasu kobiet", laureatka Paszportu Polityki w kategorii literatura za rok 2008.

Przeczytaj o filmie Grzegorza Korczaka "Babcia Giga" na blogu Sylwii Chutnik!